Gdy pytam znajomych i nieznajomych, jeżeli mam taką okazję, najlepiej kiedy te zdjęcia właśnie wiszą na ścianie i wrażenie jest bezpośrednie: z czym się ten mój „Acid” kojarzy? Często pada odpowiedź, że to sen narkotyczny, że jakaś wizja świata mocno odklejona, chociaż jak każda wizja, zawierająca w sobie elementy rzeczywistości. No bo potocznie „acid”, czyli kwas, to narkotyk, więc nawet podpowiedź w tytule jednoznaczna. I wtedy muszę przyznać, że mimo braku wątku narkotykowego w tej historii, coś jednak jest na rzeczy…
Najlepiej zacząć tę opowieść od początku, czyli od jesieni 2020 roku. Jak wszyscy to jeszcze zapewne pamiętamy, rok ten stał pod znakiem tajemniczej wirusowej choroby SARS-CoV-2, zwanej potocznie Covidem, która w błyskawiczny sposób rozprzestrzeniła się na całym świecie. Od wiosny w wielu krajach, w tym w Polsce, wprowadzono drastyczne ograniczenia w kontaktach międzyludzkich. Zamknięto czasowo wszystkie instytucje i urzędy, nieczynne były kina, muzea, restauracje, hotele. Nauka w szkołach odbywała się w trybie online, gdzie tylko to było możliwe, wprowadzano pracę zdalną. Wszyscy głównie siedzieliśmy w domach, a jeżeli ktoś już był zmuszony wyjść, to musiał nosić maseczkę ochronną. Mimo tych wszystkich zabiegów choroba postępowała i codziennie podawano coraz wyższe liczby chorych i zmarłych. Nie było jeszcze szczepionek, a na jesieni przestaliśmy do siebie mówić „znasz kogoś, kto zachorował na Covid”, a zaczęliśmy „czy znasz kogoś, kto umarł na Covid”. Frustracja, napięcie, bezradność i strach – to były główne odczucia tamtej jesieni.
W tym właśnie czasie rozpocząłem moje studia w ITF, czyli Instytucie Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w czeskiej Opawie. Oczywiście to, co jest w tych studiach najcenniejsze, czyli spotkania z wykładowcami i współ-studentami, wykłady i zajęcia w bezpośrednim kontakcie, nie było wtedy możliwe. Prowadzone były zajęcia online, odbyły się pierwsze wykłady i otrzymaliśmy pierwsze zadania do wykonania. Tematem jednego z nich było „wyraź swoje uczucia i odczucia, w postaci osobistego projektu fotograficznego”. Projekt należało zaprezentować w formie fotokastu.
Jak wykonać projekt fotograficzny, kiedy świat stanął w miejscu? Jak wyrazić swoje uczucia, kiedy zżera cię frustracja i złość? Chyba tylko starając się jakoś tę frustrację i złość fotograficznie wyładować. Znalazłem na to swój sposób. Wychodziłem wieczorami z domu, a mieszkam w centrum dużego miasta, i agresywnie fotografowałem wszystko, co wyzwalało we mnie impuls naciśnięcia spustu migawki. Ze złością biczowałem fleszem rośliny w przydomowych ogródkach, drzewa i drzewka, ponure zakątki wydobyte z ciemności przy pomocy lampy błyskowej. Demaskowałem świat, który się kryje przed naszymi oczami i naszą świadomością. Świat, który w dzień wydaje się oswojony i znajomy, w ciemności zaś pokazuje swoją prawdziwą, złośliwą i niebezpieczną twarz. Gdzie czyha na nas wirus, przed którym się trudno ukryć.
Powstało wtedy bardzo dużo zdjęć niepokojących i dziwnych roślinnych stworów, niepodobnych do tego, czym są w świetle dnia. Pokazałem je na internetowych konsultacjach w ramach zajęć szkolnych. Jeden z czeskich kolegów powiedział wtedy, że zdjęcia te kojarzą mu się z tryfidami, czyli żarłocznymi i mięsożernymi roślinami żywiącymi się głównie ludzkim mięsem. Występują one w dystopijnym horrorze z lat 50-tych pod tytułem „Dzień tryfidów”, którego autorem jest brytyjski pisarz John Wyndham. Historia typowa dla horrorów z dawnych lat da się streścić w kilku zdaniach: prawie cała ludzkość pewnej nocy traci wzrok i jednocześnie aktywują się mordercze tryfidy, które dziwnym zbiegiem okoliczności potrafią się poruszać. Niewidomi ludzie stają się ich łatwymi ofiarami. Nieliczni widzący próbują uratować niewidome masy i te zabiegi są opisane przez autora w bardzo zajmujący pod względem socjologicznym sposób. Kupiłem tę książkę i zacząłem ją czytać, przy czym horror ten wciągnął mnie do swego wnętrza.
Był już grudzień, mimo, że starałem się trzymać przepisowy dystans do innych ludzi, gdzieś zaraziłem się Covidem. Powoli choroba opanowała moje ciało i umysł. Przez jakiś czas żyłem jakby w innym świecie. Nie wspominam tego dobrze i nie chciałbym, aby coś takiego przydarzyło mi się ponownie. Również z tego powodu, że czytając książkę o tryfidach i leżąc półprzytomny próbowałem włączyć się w działania głównych bohaterów starając się uratować jak najwięcej ludzi przed roślinnymi bestiami. To było jak narkotyczny sen, albo przynajmniej tak sobie taki sen wyobrażam. Bo jak już wspomniałem, wątku narkotykowego w tej historii nie ma.
Plakat i fotos z klasycznej ekranizacji „Dnia tryfidów” z 1963 roku. W roku 2009 powstał miniserial oparty na motywach książki Johna Wyndhama.
Kiedy książkę skończyłem czytać, dziwne wizje ustały, niedługo potem wyzdrowiałem. Zadanie do szkoły zostało przygotowane, temat został więc odhaczony, jednak te dziwne zdjęcia nie dawały mi spokoju. Zacząłem do nich wracać, wpadłem na pomysł przekształcania ich w wersje negatywowe, później zacząłem ich elementy łączyć ze sobą i przekształcać kolorystycznie. Groźne tryfidy straciły trochę ze swojej grozy, zyskały kwasowych kolorów oraz wielokrotnych zestawień fragmentów wersji pozytywowych i negatywowych. Wtedy też postanowiłem nazwać ten projekt „Acid”.
„Acid” to próba zdemaskowania ukrytego świata, pełnego trujących kolorów i niepokojących kształtów. Ostrzeżenie, że lepiej do niego się nie zbliżać, nie wyciągać w jego stronę ręki. Bo on tylko czeka na nieuważny ruch z naszej strony, a swoim zwodniczym pięknem chce zwabić nas w pułapkę.
Wtedy od dłuższego już czasu myślałem nad nowym fotokastem z użyciem dużej liczby przekształconych zdjęć i minimalistycznej muzyki. Na jesieni 2021, czyli prawie rok po tym, kiedy powstały źródłowe zdjęcia, wykonałem go w końcu i zgłosiłem na pokaz Slideshow w ramach FotoArtFestivalu w Bielsku-Białej. Tam został pokazany po raz pierwszy. Później wysłałem go na kilka konkursów fotograficznych, zawsze materiał ten zdobywał nagrodę albo przynajmniej wyróżnienie. Jednym z ważniejszych był konkurs „Slideshow” i pokaz w ramach 19. Rybnik Foto Festival we wrześniu 2022 roku.
* * * * * * *
O czym tak naprawdę jest ten projekt? Czy frustracja związana z konkretną sytuacją, jaką był Covid, którą starałem się uchwycić w zdjęciach, może przekładać się na szersze spektrum problemów dzisiejszego świata? Czy może moja osobiste odczucia znajdują odpowiednik w odczuciach innych ludzi? Czy te ostre, kwasowe i drażniące kolory nie tylko mnie komunikują stan zagrożenia? Czy „tryfidowe” formy wzbudzają niepokój również u innych? Czy inni widzą także nienormalność sytuacji, w której żyjemy? Czy jest to dla odbiorcy chociaż trochę czytelne albo przynajmniej wyczuwalne?
* * * * * * *
Projekt jest efektem dwuletniej pracy nad zdjęciami, które powstawały w czasie zagrożenia Covidem (SARS-CoV-2) na jesieni 2020 roku. Czas ten pokazał, że znany nam oswojony świat kryje swoje mroczne tajemnice, przed którymi musieliśmy się chronić maskami, dystansem społecznym i wzmożoną uważnością. Zmieniliśmy kompletnie nasze życie, żeby przetrwać. Zakaz spotkań, zamknięte kina i inne instytucje kultury, restauracje, zawieszone życie, które w czasie pandemii było normą. Ta sytuacja wywołała frustrację autora, a jej efektem jest prezentowany projekt.
Zdjęcia pokazują otoczenie miejskie centrum Krakowa, gdzie mieszka autor, głównie zieleń przydomowych ogródków i niepozornych drzewek, które nocą, przy odpowiednim oświetleniu, okazują się trującymi i niebezpiecznymi stworami. Wiele z nich wabi swoim ukrytym pięknem, lepiej jednak trzymać się od nich z daleka. Zdjęcia są metaforą sytuacji zagrożenia, które zdaje się wykraczać poza ramy związane z konkretną chorobą, zjawiskiem czy sytuacją.
Świat staje się coraz bardziej zatruty przez konflikty, populizm, agresję i pandemie. W dalszym ciągu postępuje degradacja środowiska naturalnego. Zewsząd zagrożenia. Wszyscy jesteśmy zalewani tym kwasem, który ujawnia się w wielu miejscach. Czy jest jeszcze dla nas nadzieja?
Czy można o tym wszystkim nie myśleć? Czy można wyłączyć się z obiegu informacji? Czy można przyznać się do celowego ignorowania wszystkich tych faktów, chociażby podczas spaceru, dla własnego dobra?
„Acid” jest próbą zmierzenia się z pejzażem w czasie napięcia i zagrożenia.
* * * * * * *
Wystawa „Acid” została pokazana po raz pierwszy w czasie krakowskiego festiwalu „Siła fotografii” na jesieni 2022 roku. Jej kuratorką była Joanna Kinowska. Była to moja pierwsza wystawa indywidualna, przy której poprosiłem o opiekę kuratorską. Potrzebowałem zewnętrznego oka osoby doświadczonej, która ten materiał poukłada i podejmie konieczne decyzje. Nie czułem się na siłach, żeby z setek zdjęć, z którymi jestem tak zżyty, wybrać kilkanaście, a wszystkie pozostałe odrzucić. Joanna bardzo zaangażowała się w pracę nad projektem, za co jestem jej niezmiernie wdzięczny. Poniżej zamieszczam tekst jej autorstwa towarzyszący wystawie, który o tym świadczy. Moje zdjęcia skłoniły ją do refleksji głębokiej, a dla mnie zaskakującej.
Fragmenty tekstu towarzyszącego wystawie:
– Najgorzej jest pod wieczór. Szczególnie gdy dzień nie poszedł idealnie według planu. A zawsze coś się wysypało. Ktoś nie odebrał telefonu, ktoś inny zajechał drogę, pani w spożywczaku miała gorszy moment. I tak się to kumuluje, zbiera, nakłada. No i najgorzej jest pod wieczór. Zaraz się przeleje. Zbiera się niechcący, dokłada i pączkuje mimochodem, no ale koło siódmej awaria jest prawie prawie. Jak dobrze, że nie mam telewizora. Ktoś by mi wyjaśnił, nie daj Boże, stan świata na dziś. A to by było nie do zniesienia. Nie-do-odzobaczenia. Bo skoro własny kawałek ziemi, tętni podskórną rzeką, która tylko czeka żeby się puścić wolno i zalać i pognać daleko. No i teraz jeszcze, w tym delikatnym stanie, dowiedzieć się, że planeta umiera, że minister coś powiedział, znowu ktoś zabił, nakradł, krzywo się spojrzał. Środkowy palec pokazał, bo też mu już wezbrało. O nie, nie.
– Nie, znajomi nie wiedzą. Bryluję wiedzą i oczytaniem. Zdanie na każdy temat. Aktualności pomijam taką specjalną miną, gdzie trzeba mięśnie twarzy wyćwiczyć. Betka, to chwilę zajęło. Brwiami się rusza tak specjalnie, i to zamyka mój udział w dalszej dyskusji. No więc nie wiedzą, bo po cholerę mają wtykać sprawy. Tacy oni są czuli i obserwujący, przejmujący się losem planety. Blistry po lekach do zmieszanych czy jednak plastik? Zrywacie tę folijkę przed wyrzuceniem, czy nie? Mleko tylko sojowe lub migdałowe, bo przecież tyle krów cierpi. Samochody autonomiczne to jest w ogóle super jazda, nie trzeba mieć prawka, i ekologiczne jakie! I ile mniej wypadków, ile mniej zdawania się na ludzką głupotę i brak refleksu. No tylko te miejsca pracy, tu trzeba czule i uważnie i wyważenie dla środowisk lokalnych…
– Nie, no co ty. Żaden spokój. Te kilka godzin, między końcem roboty a snem, kiedy znienacka wieści ze świata mogą dopaść. No a po co mi one są, tak właściwie? Nerwicę mam już, zdiagnozowaną od kilku lat. Depresja, stany lękowe. Wiesz, gdybym wiedział, że ten minister to do sensu coś powie, że ktoś mądry ma nas w swojej opiece, że ludzie generalnie wiedzą dokąd zmierzamy. Choć namiastkę spokoju poproszę. Więc wychodzę na spacer. Byle wyjść. Nie słyszeć, nie widzieć. No bo mogę się nie przejmować losem umierającego słońca, chociaż przez cholerne pół godziny, ok?
Joanna Kinowska
* * * * * * *
„Acid” to zdjęcia, fotokast, wystawa, towarzyszące teksty. Tutaj moja rola jako autora się kończy, na nic więcej nie mam już wpływu. Teraz Twoja rola, Widzu i Odbiorco. Możesz skorzystać z moich wskazówek i podpowiedzi, ale masz też prawo to wszystko odrzucić. Zależy mi tylko na tym, żeby te moje dziwne obrazy pozostały przynajmniej przez jakiś czas w Twojej pamięci. To mi w zupełności wystarczy.
A narkotyczny sen, o którym wspomniałem na wstępie, jest dla mnie również dobrą interpretacją tego projektu. Bo czyż nasz świat nie pędzi na oślep jak w kolorowym narkotycznym śnie?
* * * * * * *
* * * * * * *
„Acid” w formie wystawy miał swoją premierę w ramach festiwalu „Siła Fotografii” w Nowohuckim Centrum Kultury 16 listopada 2022 roku. Kuratorką całego festiwalu była Monika Stachnik-Czapla (odbyło się tam wtedy 6 wystaw, jedną z nich była aktualna wystawa World Press Photo), kuratorką mojej wystawy – Joanna Kinowska. Linki do informacji o wystawie: link1 (Karnet), link2 (NCK), link3 (Fotopolis), link4 (ZPAF). Zdjęcia z wernisażu autorstwa Piotra Góryjowskiego tutaj: link
W dniu 8 grudnia 2022 odbył się Fotograficzny Mastermind „w drodze”, czyli transmitowane online spotkanie i rozmowa o wystawie „Acid” i festiwalu „Siła Fotografii” w Nowohuckim Centrum Kultury, nagranie ze spotkania dostępne tutaj: link.
Druga prezentacja wystawy odbyła się w Galerii Ratusz w Zamościu w dniach 14 kwiecień – 12 maj 2023, informacje: link1, link2.
„Acid” będzie prezentowany w formie wystawy na 13. OFF Opolskim Festiwalu Fotografii, wernisaż 30 września 2023.
Comment
Wernisaż wystawy Leszka Górskiego “ACID” 9.01.2024 w Galerii mgFoto, Miejska Biblioteka Publiczna im. ks. Jana Kruczka w Myślenicach » Miejska Biblioteka Publiczna w Myślenicach im. ks. Jana Kruczka
[…] Strona autora: https://leszekgorski.pl/acid/ […]