Nie udało mi się dotrzeć do informacji, kiedy po raz pierwszy użyto terminu „street photo”. Natomiast ojcostwo tego typu fotografii jest przypisywane wielu fotografom, najczęściej jednak są wymieniani Henri Cartier-Bresson i Robert Frank. Ale są też bardziej śmiałe pomysły, jak wywodzenie fotografii ulicznej od Eugena Atgeta, który fotografował ulice Paryża, przeważnie zresztą bezludne. Myślę, że można pójść jeszcze dalej i przyznać ojcostwo street photo Louisowi Daguerre na podstawie jego zdjęcia Boulevard du Temple, z roku 1838. W końcu jest na nim ulica i nawet uwiecznionych dwóch ludzi, pucybut i jego klient.
Tak zaczyna się mój felieton „O street photo czyli o wąchaniu własnych zdjęć” w najnowszym (21) numerze Magazynu Pokochaj Fotografie. Artykuł zawiera kilka moim zdaniem istotnych cytatów i wypowiedzi, między innymi Tomasza Tomaszewskiego, Maćka Nabrdalika i Macieja Dakowicza, którego zdjęcia są zresztą niezwykle atrakcyjną ilustracją tych rozważań o street photo. Artykuł ten jest kontynuacją mojego wcześniejszego blogowego wpisu, zainteresowanych zapraszam tutaj.
Pewnie macie wrażenie po przeczytaniu wstępu, że moje nastawienie do street photo jest negatywne, a nawet lekceważące. Nic bardziej mylnego. Jestem jedynie przeciwny sztampie i wtórności, wywyższaniu zdjęć, które raczej powinno się zbyć dyskretnym milczeniem. A street photo w swej najlepszej postaci, jak np na zdjęciach Maćka Dakowicza, lubię i cenię. Więc nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was do zapoznania się z artykułem w całości, link tutaj.
Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu, wasz L.
4 komentarze
WS
Jest tyle rodzajów i styli fotografii (np. street) a Pan Tomasz jak zwykle żongluje słowami przedstawiając swój styl jako jedynie słuszny ;). Co do artykułu to także czuć w nim nutkę obrony własnej twórczości Pana Leszka. Artykuły o SP zaczynają przypominać cyrografy ‚kolaboracji z wrogiem’ lub ‚przyznania się do winy’. Rozsądzanie ‚czy dobrze to robimy czy źle’ i ‚co to właściwie jest’ jest właśnie cytowanym ‚biciem piany’ pogłębiającym podziały. Czy zasada złotego podziału ma opisywać najczęstsze rozwiązania kompozycji czy kompozycja ma opierać się koniecznie na tej zasadzie ? Czy SP musi spełniać jakieś kryteria czy są takie kryteria, z pomocą których można opisać zdjęcia z ulicy ? Czy liczba tych kryteriów jest skończona ? Ach !
Leszek Górski
Drogi WS, temat rzeka. Myślę jednak, że temat definicji i rozgraniczenia co jest a co nie jest SP jest istotny. Choćby z tego względu, że nazwa SP jest przez wszystkich zainteresowanych używana i często nadużywana. Jest to „wytrych”, który często usprawiedliwia miernotę. Ponieważ użyłem tego mocnego słowa, to pociągnę dalej, bo bywa, że za miernotę uznaje się zupełnie coś innego w zależności od wypowiadającej się osoby. Wystarczy przeczytać komentarze oceniające wyniki 4. i 5. Leica Street Photo. To są dyskusje, które powinny trwać i nie powinno się ich ucinać, nawet jeżeli to przysłowiowe bicie piany. Bo może z tego wszystkiego wyjdzie, że podział nie jest na street albo niestreet, ale na lubienie takiej czy innej estetyki i podejścia do fotografii. Czy bardziej klasyczny dokument albo reportaż, czy może bardziej „nowy nowy dokument”. A cyrografy kolaboracji albo kontestacji świadczą tylko o ważności i potrzebie tej dyskusji. Nie bardzo rozumiem wątek obrony mojej własnej twórczości w artykule, może to trochę rozwiniesz?
WS
:) Przypomniałem sobie dyskusję na PSP po ukazaniu się pierwszego wpisu o SP gdy wzięto autora za młodocianego przestępcę i wytknięto szeroko rozumianą niedoskonałość jego fotografii. A tu w artykule Pan TT o tym, że właściwie to SP to ‚ciekawe zjawisko’, któremu ‚przypisuje się nadmierne znaczenie’ (hehe) bo ‚rzadko poszukuje prawdy’. A tam Pan Dakowicz, że ‚niecodzienne scenki’ czy ‚cos niezwykłego’ – znaczy ta ‚śmieszna czapka’ nas ciągnie i ‚zieby biły jajca jakoweś’. A fotografia Leszka jest poważna i jak każda chce pokazać coś ważnego a nie tylko ‚zdolności fotografa’. Co do tego czy fotografia pokazuje ‚marginalny fragment życia’ (TT) to można dyskutować bo to czy w domu i zagrodzie człowiek odkrywa przed fotografem karty jest bardziej dyskusyjne a nagi górnik mnie nie przekonuje o ich wzajemnym związku.
Leszek Górski
;)