Oświadczam, że wiem, że nasza narodowa drużyna piłki nożnej wygrała przedwczoraj w meczu wyjazdowym w Erewaniu w stosunku 6 : 1. To zwycięstwo przy jednoczesnym przynajmniej remisie w meczu z Czarnogórą w najbliższą niedzielę da nam awans do Mistrzostw Świata w Rosji w 2018 roku. Wiem że w tym meczu Robert Lewandowski strzelił 3 bramki, i wiem jeszcze, że dla reprezentacji strzelił w sumie już 50 bramek, czego nie dokonał do tej pory żaden polski piłkarz.
A było to tak. Z małżonką ostatnio zapałaliśmy sympatią do serialu telewizyjnego produkcji francuskiej pod tytułem „Candice Renoir”, opowiadającego przygody niemłodej już, ale jeszcze atrakcyjnej policjantki, która ma bardzo skomplikowane życie osobiste i wiele różnorakich przygód. Tak więc puściliśmy sobie nagrany poprzedniego wieczoru odcinek w czasie dla nas dogodnym. Dla całości opisu sytuacji dodam, że film ten oglądaliśmy w niemieckiej wersji językowej.
Obok nas siedziała na kanapie nasza córka Gabriela, oczywiście zajęta swoimi sprawami, która jest w stałym kontakcie ze swoim Michałem dzięki całemu wachlarzowi dostępnych (często tylko dla nich) środków komunikacji elektronicznej. I tak w pewnym momencie Gabriela powiedziała, że właśnie Armenia strzeliła nam gola. Z przerażeniem zorientowałem się, że przecież teraz trwa mecz, ja tu film francuski oglądam, a tam nasi dostają lanie. Wiec czem prędzej już po kilkunastu minutach przełączyłem kanał na ten mecz, którego o dziwo nie znalazłem w naszych mediach narodowych, tylko w innej, nienarodowej stacji. Z wielką radością skonstatowałem, że nasi prowadzą 3 : 1. Uff, jaka ulga.
Wtedy nasza córka Gabriela rzuciła ironicznie, że ja to chyba w ogóle nie jestem patriotą polskim, tylko jakimś podejrzanym elementem. No bo niby taki ważny mecz, a ja mam taki stosunek lekceważący, do tego jeszcze te filmy po niemiecku…
Serce mi stanęło dęba w tym momencie, no bo przecież ja jestem patriotą!!! Ale po chwili zorientowałem się, że może mi się tylko tak wydaje. Przeprowadziłem szybką psycho-auto-analizę i wyszło mi, że coś jest na rzeczy.
Bo ja bardzo kocham swoją Ojczyznę, moich Braci Rodaków, naszą wspólną historię umęczoną, dumny jestem z naszych żołnierzy, nie tylko wyklętych, i w ogóle to chcę dla nas wszystkich jak najlepiej. Tylko że równocześnie sympatyzuję z Niemcami, Włochami, Francuzami, Ukraińcami, Litwinami, Czechami, Słowakami, Żydami i Arabami, narodem rosyjskim, chińskim i amerykańskim, i wieloma jeszcze innymi, i życzę im też jak najlepiej, no może niekoniecznie wszystkim ich przywódcom. A to że sympatyzuję też z innymi narodami w kontekście dzisiejszego rozumienia polskiego patriotyzmu, tak jak to obserwuję, nie jest dobrze widziane.
Więc obiecuję w przyszłości poprawę, a na pewno już od teraz będę się starał oglądać mecze naszej reprezentacji w całości, od gwizdka do gwizdka, łącznie z reklamami.
Tylko że z drugiej strony co ja zrobię, że jak nasi tak wlali tym Ormianom, to obok uczucia dumy i radości wzbudził się we mnie żal, że oni tacy biedni i smutni, a my się do tego wczoraj walnie przyczyniliśmy. A przecież to taki wspaniały i tak ciężko doświadczony przez los i historię naród, do tego żegnał się znakiem Trójcy Świętej już w czasach, kiedy to my Polacy jeszcze przez kilka wieków kłanialiśmy się Światowidowi.
Znowu schodzę na manowce. Tak więc może przynajmniej pozostanę przy piłce nożnej. Bo czasami się nią żywiej interesuję, szczególnie, jeżeli można przy tym trochę pofotografować. Tak więc załączam do tego tekstu krótki film z relacją z meczu Niemcy – Włochy z Mistrzostw Europy w piłce nożnej sprzed roku. Znajomość języka niemieckiego dla odbioru tego materiału nie jest konieczna.
Oczywiście nie przyznam się, komu kibicowałem w tym meczu.
Leave a reply