Brałem udział w demonstracjach. Nawet nie chcę udawać, że je tylko beznamiętnie i na chłodno fotografowałem. Krzyczałem razem z wszystkimi. Hymn śpiewałem i podnosiłem do góry rękę z 3 palcami symbolizującymi 3 weta prezydenta. Atmosfera była gorąca, niezapomniana, dla mnie obecność tam pozostanie na zawsze pamiątką i wspomnieniem niezależnie od tego, jak historia potoczy się dalej.
Dla przypomnienia fakty: po tym jak przez Sejm i Senat przeszły bez poprawek przy czynnym oporze opozycji sejmowej oraz demonstrujących na ulicach i pod sądami w całej Polsce ludziach, prezydent zawetował 2 z 3 ustaw dotyczących zmian w sądownictwie. Demonstracje w Krakowie, które fotografowałem, odbyły się w dniach 16-24 lipca 2017 roku na Rynku oraz obok sądów krakowskich.
To jest mój drugi wpis o tematyce politycznej na tym blogu. Pierwszy umieściłem około 1,5 roku temu i miał on tytuł „Do przyjaciół nacjonalistów„. Niniejszy tekst stanowi uzupełnienie tego pierwszego, więc zachęcam do zapoznania się również z nim.
* * * * * * * * * * *
Czasy są polityczne, ważne, może nawet przełomowe. Będą miały wielki wpływ na naszą przyszłość. To jest pewne. Dlatego słucham, czytam i myślę, rozmawiam i dyskutuję. I wiem, że jest druga strona, która zadaje nam, tym wszystkim demonstrującym i przeciwnym obecnym zmianom, proste pytania:
Po co to robicie? Czemu wsadzacie nam kij w szprychy? Co wam się nie podoba? Przecież teraz jest super, jak jeszcze nigdy nie było, nawet za Gierka! Pieniądze poszły do ludzi głównie potrzebujących i to niezależnie od poglądów, w ramach „500+”, co w wielu przypadkach wyeliminowało drastyczną nędzę. Przecież to jest jakieś odszkodowanie dla tych ludzi, których III Rzeczpospolita liberalna zostawiła zupełnie na lodzie, a teraz mogą trochę odsapnąć. Bezrobocie jest tak niskie, że właściwie każdy chętny może mieć pracę, a nawet może sobie pracę wybierać. Ściągalność podatków wzrosła i nie ma żadnego zagrożenia, że mimo zwiększonych wydatków dojdzie do załamania budżetu. W dalszym ciągu udaje się obronić przed napływem imigrantów, z których wielu może być przecież terrorystami. A co chciało zrobić PO? Ściągnąć nam na głowę ileś tam tysięcy arabów? Jakaś tam Puszcza Białowieska, przecież minister wie, co robi, bo robi zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. A to że mu jakieś trybunały zakazują, to olać je. My w Polsce sami się rządzimy, nie będzie jakiś Holender albo Niemiec niczego u nas zabraniał, niech sobie zabrania w Holandii albo w Niemczech. Już wykupili u nas za bezcen fabryki i zakłady przemysłowe. A Niemcy to zapłacili w ogóle za zniszczenia, które narobili u nas w czasie wojny? Bo jak już za bardzo będą nas wkurzać, to wyjdziemy z tej Unii, niech sobie sami rozkazują, ale nie nam. Pieniądze nam niepotrzebne, damy sobie radę sami. No i jeszcze ten Tusk, niemiecki kandydat na Szefa Europy, co on Polsce załatwił, co z niego mamy? Do diabła z tą Unią, kiedyś Moskwa nam kazała, a teraz Bruksela. Polska ma być wolna, najwyższy czas. No i armia nas obroni, nie ma obawy, zresztą z NATO nikt nie zamierza wychodzić, a prezydent Trump jest przecież naszym największym przyjacielem. No a Turcja jak rozrabia i nikt ich z NATO nie rusza. Będzie dobrze, spokojna głowa. A te głupoty że minister jakiś ruski szpieg to bzdury są. Przecież on jest największym patriotą w całym kraju i właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.
Konstytucja? Przecież ta stara postkomunistyczna jest do wymiany, więc lepiej zrobić sobie nową, a na razie wsłuchiwać się w wolę suwerena, który wybrał obecną władzę, to wystarczy. Przecież wola ludu ma być ponad prawem! A jeżeli wola ludu staje się prawem, to wtedy, a jakże, trzeba przestrzegać. Bo prawo jest jednak ważne, i też sprawiedliwość. Czyli żeby było sprawiedliwie, kiedyś oni rządzili, obecnie oderwani od koryta i się wściekają, totalna opozycja, co tylko Prezesa denerwuje, aż im słusznie wygarnął o mordach zdradzieckich i kanaliach. Dobrze im tak. A ile afer za PO było, same nazwy to parę stron pisania! No i telewizja ta polska a nie zagraniczna polskojęzyczna, dobrze mówi, a kto bardziej religijny, to ma też odpowiednie media dla siebie. No i w kościele też za pomyślność Ojczyzny się pomodlą, bo wszyscy chcą przecież, żeby było dobrze, patriotycznie i z błogosławieństwem. Jeszcze temat sądów, bo o to przecież demonstrujecie, one są przecież do wymiany, bo to wszystko stara kadra, nieudolna, tylko trzyma się nerwowo stołków i trzeba ich trochę przewietrzyć na chłodnym powietrzu. Nowej krwi, nowych ludzi potrzeba. Młodych, dynamicznych, przystojnych, mówiących jak jest, tak jak nasz Prezydent…
Sorry, trochę się zagalopowałem, bo prezydent aktualnie już nie jest fajny. A nawet niefajny. Ale są inni, damy radę, nie ma strachu. A prezydent też przecież jeszcze nie całkiem stracony, to w końcu nasza krew.
Chcecie posłuchać jak to leci w oryginale? Proszę bardzo: link. Rozmowa nagrana w lecie 2015, wtedy był już nowy prezydent, ale u władzy jeszcze PO/PSL. Radzę uważnie wsłuchać się w głos tej pani spotkanej na ulicy. Swoją drogą ciekawe, co miałaby do powiedzenia dzisiaj, ale raczej potrafię się domyślić.
Prawdopodobnie w ten lub zbliżony sposób myśli obecnie około 40% polskiego społeczeństwa. Źródło informacji: tutaj.
W jaki sposób odpowiedzieć na tego rodzaju narrację? Nie jest to takie proste, a komplikacją jest fakt, że grupa nas, demonstrantów, nie ma jednego zdania i się w swoich poglądach i opiniach różni. Dodatkowo wiele argumentów drugiej strony jest całkowicie czy też częściowo zasadnych. Myślę jednak, że nawet gdyby mieli oni w 100% rację (oczywiście to nie jest mój pogląd), to racja ta skutecznie przykrywa kilka podstawowych problemów, o wiele istotniejszych, które tym ludziom zniknęły z pola widzenia. Na nieszczęście nie są one zbyt nośne i rzucające się od razu w oczy. Są jednak sprawami podstawowymi dla utrzymania porządku demokratycznego w Polsce.
Bo demokracja opiera się na umowie społecznej i jest pewnego rodzaju grą. Jeżeli grasz uczciwie, to tyle możesz zrobić i zmienić, na ile pozwala ci ilość zdobytych w wyborach głosów w Sejmie. Jest to ściśle ustalone, że do zmian w ustroju państwa potrzebna jest większość, której PiS w Sejmie nie posiada. Jednak różnymi trikami i jadąc slalomem między przepisami Konstytucji, PiS ustrój państwa w sposób zasadniczy zmienia. Umożliwia im to przejęty przez nich Trybunał Konstytucyjny, który potwierdzi konstytucyjność każdej wątpliwej ustawy przesłanej im do rozpatrzenia, która wzmocni obecny układ. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Przez ten instrument, konsekwentnie wykorzystywany, zagrożone są moim zdaniem wolne sądy, wolne media, a docelowo wolność obywateli. Trudno jest wygrać w tę grę z kimś, kto nie dość, że ma wszystkie mocne karty w swoim ręku, to w dodatku w każdej chwili może zmienić jej reguły.
Do kompletu potrzebny jest jeszcze podpis prezydenta, ale nie mam wielkiej nadziei, że prezydent w przyszłości całkowicie zmieni front i zacznie grać w drużynie po stronie Konstytucji. Bardzo chciałbym się mylić, ale nie wydaje mi się to prawdopodobne.
I co z tego że to my, demonstrujący, mamy rację? Bo przecież mamy! Że Konstytucja jest najważniejsza? Że obowiązują nas traktaty międzynarodowe, że ktoś obecnie niszczy to, o czym kiedyś marzyły pokolenia, a na co pracowało to ostatnie? Że buta i chwilowa euforia spowodują konsekwencje, których nie da się już odwrócić? Że za chwilę znajdziemy się poza Unią Europejską przez nieodpowiedzialne, ale mimo wszystko sprawiające wrażenie zorganizowanej akcji, działania obecnie rządzących? Codziennie przecieramy oczy ze zdumienia na kolejne trudne do uwierzenia powalające fakty, sytuacje i wypowiedzi.
Na przykład że młodzież nacjonalistyczna z rozwianymi sztandarami chodzi prężnym krokiem po ulicach krzycząc „a na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści”. Jestem pewien, że oni już mają wyobrażenie, kto to konkretnie mógłby być, z Michnikiem i Wałęsą na czele. Albo że próbuje się wyrzucić wiersze Miłosza z kanonu lektur szkolnych. Że komunistyczny prokurator stanu wojennego jest obecnie główną postacią „dobrej zmiany”. Jakąś pociechą jest to, że Bartoszewski, Nowak-Jeziorański czy Mazowiecki nie dożyli tych czasów. Czasów, kiedy ktoś się śmieje nam w twarz i mówi, że białe jest czarne a czarne jest białe, kiedy wiele wypowiedzi i sformułowań obecnej władzy i nowych elit należy rozumieć dokładnie na odwrót.
Oczywiście teraz logika nakazywałaby litanię dobrych rad, co należałoby zrobić, żeby się jakoś przed skutkami obecnych rządów obronić. Ale tego jest dużo na co dzień w niezależnych jeszcze mediach, to trzeba znać i się tym interesować. Zresztą coś można znaleźć w podlinkowaniach umieszczonych w moim tekście. Dlatego oszczędzę sobie pisania, a Tobie czytania czegoś po raz kolejny. Po prostu tylko zakończę prostym stwierdzeniem: zrób remanent w głowie i zmierz się z twierdzeniami i opiniami tych po drugiej stronie. Choćby pani spotkanej na ulicy w podlinkowanym powyżej filmie.Wyobraź sobie dyskusję na argumenty bez obrażania drugiej strony. Wiedz, że obelgi to argumenty tych, którzy nie mają argumentów.
Wiadomo, że ktoś kiedyś konsumował ośmiorniczki i przy tym gadał głupoty. Przez to w głównej mierze przegrał ostatnie wybory parlamentarne. Oczywiście robił źle, ale cóż to w porównaniu z tymi, którzy teraz prowadzą nas do realnej, a nie wyimaginowanej, ruiny. Pomyśl pragmatycznie, co jest lepsze i jakie są zagrożenia, kiedy się zostawi sprawy swojemu obecnemu biegowi. Domagaj się zmian i gwarancji nie popełniania w przyszłości starych błędów przez obecną opozycję. Pozytywnego i konkretnego programu, co ma być po rządach PiS, jasnej wizji i planu. Odpowiedzialnego przywództwa otwartego na wszystkie grupy deklarujące powrót do wartości konstytucyjnych. Bo najważniejsze teraz to szukać tego co nas łączy, jak największej liczby sojuszników. Żeby stanąć murem.
A jak już będziesz gotów, to przybądź o odpowiednim czasie w odpowiednie miejsce, aby dać świadectwo. Mam wielką nadzieję, że będzie to czas wyborów i wyborcza urna. Chociaż takiej pewności już dzisiaj nie mam.
3 komentarze
WS
Patrzycie na to z błędnej perspektywy. Zakładacie, że polskie społeczeństwo dzieli się na dwa obozy – propisowski, nacjonalistyczny i tzw. prodemokratyczny, proeuropejski. Zachowują się one jak zawodnicy ping ponga odbijający piłeczkę o łysą glacę ‚postkomuny’, która nigdy nie byłą ‚komunistyczna’ ale retoryka się sprawdza przy negocjacjach z Wielkim Bratem, który daje nam ‚wolność’ i jej broni (?). Można się obrzucać pretensjami ale generalnie cel jest taki by ludzie nie przypomnieli sobie o socjaliźmie bo wielu mogłoby stracić zbyt wiele. Walka z nastrojami lewicowymi i z wrogami naszego sojusznika to cel nadrzędny. Dziwna to jednak demokracja gdy do wyboru mamy dwa prawicowe obozy naparzające się po łbach a po lewej stronie zieje pustka i albo pniemy się agresywnie na szczyt po trupach albo giniemy bo nikt nas przed tą agresją nie obroni. Taki ład utrzymują w Polsce imperia, które same u siebie zachowują harmonijną równowagę. Jesteśmy bananową republiką – Panamą Europy i o wolności nie ma i nie będzie tu mowy.
Leszek Górski
No cóż, widzę, że sojusznika w według mnie słusznej sprawie z Ciebie nie zrobię. To, że na lewicy czarna dziura, też żałuję. Lewica powinna być w Sejmie, wtedy PiS musiałoby mieć koalicjanta, co zmieniałoby postać rzeczy. Lewica jest potrzebna, żeby dialog był pełniejszy, żeby lewicowa argumentacja była brana pod uwagę. A tak naprawdę to chciałbym wiedzieć, jak wg Ciebie wyglądałby idealnie urządzony świat / Polska? Staram się bardzo ostatnio zrozumieć inne punkty widzenia, dla pełni obrazu. Pozdrawiam.
WS
Cóż. Potrzebne jest ograniczanie wśród społeczeństw agresywnego zdobywania środków do życia (ponad miarę) kosztem słabszych i nie musi to być klasyczny socjalizm czy komunizm. Weźmy królestwa takie jak Szwecja czy też kraje Wschodu gdzie (jak powiedział pewien Japończyk) nasza demokracja się tam nie sprawdzi a naród musi być rządzony silną lecz sprawiedliwą ręką. Demokracja nie sprawdzi się też na Ukrainie bo dwa równe obozy o skrajnie odmiennych poglądach i sympatiach nie mogą uczestniczyć w wyborach – zbyt małe różnice głosów. Za każdym razem któraś z opcji uzna wybory za sfałszowane i znajdzie popleczników za granicą a stąd prosta droga do wojny domowej. Nasza (zachodnia) demokracja także nie jest demokratyczna bo by nie dopuścić do ukraińskiego scenariusza stara się eliminować skrajne poglądy w zarodku. Tak zginęła lewica w Polsce i umarła demokracja. Teraz mamy ‚american way’ w postaci dwóch partii prawicowych do wyboru z gwarancją spokoju wewnętrznego ale i terroru wobec ludzi o odmiennych poglądach, których nigdy nie zabraknie.